Rano słońce świeciło niemiłosiernie mocno. Jest dopiero 9 rano, a ja już nie mogę spać dalej. Na śniadanie przygotowałam sałatkę owocową i zrobiłam sok z marchewek. Zostawiłam jeszcze dla innych i poszłam zjeść do salonu.
- Szalona noc?- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Greg'a. Tylko jego mi tu brakowało.
- Świetnie się bawiłyśmy z Lucy.- powiedziałam siadając na sofie i zaczęłam jeść.
- Podobno łowcy tam byli.- chytrze się do mnie uśmiechnął.
- Skąd wiesz?- spytałam się zdziwiona.
- Mały ptaszek mi wyszeptał na ucho.
- Byłeś tam, prawda? Byłeś tam i nas widziałeś gdy zwijałyśmy się z bólu i nam nie pomogłeś.- coraz bardziej pełna gniewu zaczęłam mówić głośniejszym tonem.On tylko wzruszył ramionami i odszedł. Zdenerwowana dokończyłam jeść i postanowiłam iść na siłownie.
Lucy POV.
Co do cholery tak głośno gra? Jest jeszcze ranek, chyba. Nienawidzę wstawać z mojego mięciutkiego, ciepłego łóżka. Jednak po długich zmaganiach w końcu wstałam. Poszłam się umyć bo śmierdziałam alkoholem. Zdecydowanie za dużo wypiłam. Po kąpieli zeszłam na dół i okazało się, że ktoś włączył radio. Zegar wskazywał, że jest już po 14. Dziwne, że nikogo nie ma. Zjadłam śniadanie i postanowiłam zadzwonić do Rozalie. W chwili gdy już był sygnał weszła do mieszkania.
- Gdzie byłaś? Pamiętasz, że idziemy na zakupy?
- Byłam na siłowni, bo nie mogłam spać i tak pamiętam.
- Żeby mnie się chciało chodzić na siłownie za każdym razem gdy nie jestem śpiąca.- powiedziałam i podążyłam za nią do kuchni.
- To co idziemy?
- Okej. Tylko wezmę pieniądze.
****
W galerii musiałyśmy kupić ciuchy na pierwszy dzień nauki. Pierw weszłyśmy do paru sklepów, a później poszłyśmy coś zjeść. Postanowiłyśmy iść do Mc'donald'a. Usiadłyśmy do stolika i zaczęłyśmy się zastanawiać co wybrać.
- To co w końcu bierzemy?- spytałam po 10 minutach zniecierpliwiona i głodna.
- Po długim zastanowieniu wezmę zestaw powiększony i ma tam być tortilla.
- A więc dwa razy.- wstałam z miejsca i poszłam zamówić. Kolejka była trochę długa, ale trudno.
Nagle poczułam jak ktoś się wpycha przede mnie. Zdziwiona spojrzałam na tę osobę. Był to chłopak. Wysoki, umięśniony i wygląda na to, że nieuprzejmy. Poklepałam go po barku, ale nie zareagował. Byłam lekko wkurzona i na dodatek głodna, więc nie będę owijać w bawełnę. Chwyciłam go za bark i odwróciłam w swoją stronę. Zdezorientowany chłopak spojrzał na mnie.
- Radziłabym Ci iść na koniec kolejki.- powiedziałam jak na razie spokojnie i wskazałam koniec kolejki.
- Przykro mi. Nie lubię zbyt długo czekać.- powiedział i wzruszył ramionami po czym znów się odwrócił. O a więc tak chce się bawić? Odwróciłam go jeszcze raz, ale tym razem on też się trochę wkurzył. Teraz jest nas dwóch.
- Nie będę się powtarzać.- spojrzałam mu prosto w oczy. Zdjął moją rękę ze swojego ramienia i w tej chwili podszedł do nas inny chłopak.
- Jakiś problem? Max mówiłem Ci, że masz być uprzejmy dla kobiet.- ten tylko przewrócił oczami i puścił moją rękę.- Przepraszam jeśli sprawił kłopot.- dokończył i obaj odeszli.
Okej to było dziwne. Otrząsnęłam się i akurat miałam zamawiać.
***
Wracając do domu z zakupami opowiedziałam zaistniałą sytuacje Lucy. Sama była też zdziwiona i powiedziała, że skądś go zna tylko nie wie skąd.
Otworzyłam drzwi wejściowe i udałam się do swojego pokoju. Włączyłam muzykę i zaczęłam się zastanawiać w co się jutro ubrać. Wzięłam ze swojej mini lodówki krew i postanowiłam obejrzeć jakiś film. Padło na Forrest Gump. Znajomi mi go polecali, ale jakoś nie miałam czasu go zobaczyć.
Było już jakoś po 21 i postanowiłam iść spać, ponieważ dzisiejsze zakupy mnie wykończyły. Nastawiłam sobie budzik na 7 rano i wskoczyłam do swojego łóżeczka.
***
Siemka :) W końcu dodaje rozdział i mam nadzieje,
że się spodoba.
Bardzo bym prosiła o komentowanie. Daje mi to motywację i
radość :)
Mój drugi blog: http://onedirection1237.blogspot.com/